Szyłam do późnych godzin nocnych ale gdy rano K. się obudził i krzykną na jej widok "koko" to wiedziałam ze opłacało się.
Myślę , że na zimę wszyję do wew. warstwę ociepliny lub polarku. Póki co jesiennie wystarczy:)
Parę dni wcześniej zaczęłam szyć łapki kuchenne , tym razem dla siebie:)
Jest bajeczny i radosny, nie dziewię się, że synek aż zapiszczał. Łapka też śliczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O matko jaki śliczny kocyk :DDDDDDDDDDDDDD Prawdziwe cudo!
OdpowiedzUsuńMarzenie każdej mamy :) Moje też :)
pozdrawiam
Pięknie szyjesz kochana :) Super, że trafiłam na Twój blog, w miarę możliwości będę tu zaglądać. :D
UsuńTeż mam synka Kubusia ale już większego :) pozdrawiam serdecznie :) i życzę Ci wiele natchnienia do nowych projektów :*
o jakie miłe dla oka i podziwiam pikowanie , mnie się nigdy nie chce :)
OdpowiedzUsuńWszystko tak super dopracowane... podziwiam!
OdpowiedzUsuńAle zdolniacha z Ciebie! :)
OdpowiedzUsuńFantastyczne kolory,sliczny jest!!
OdpowiedzUsuńHello,
OdpowiedzUsuńYour blog is lovely.
I will follow your blog.
Please take a look into my world.
Love from Marijke
www.marijkevanooijen.blogspot.com
Kocyk jest bomba, też bym się do niego uśmiechała :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny kocyk Ci wyszedł :) Ale się napracowałaś :) I łapka też świetna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cudny ten kocyk! Wszystko takie dopracowane :) Podziwiam :)
OdpowiedzUsuń